Dziękuję, że jesteś <3
Życie stawia nas przed wieloma wyborami.
Daje nam sygnały, których niekiedy nie potrafimy dostrzec.
Popełniamy błędy.
Zadajemy ból innym, krzywdząc przy okazji siebie.
Gubimy się w krętych ścieżkach, które przygotował dla nas los.
Szukamy map i drogowskazów, zapominając o tym, że nikt nie nauczy nas życia.
Sami musimy to zrobić.
~~~~~~~
Czym jest tęsknota?
Kiedy ją odczuwamy?
Dlaczego?
Być może to świadomość o braku czegoś, co straciliśmy.
Im więcej o tym myślimy, przeżywamy, tym bardziej cierpimy.
Jako dzieci
często tęsknimy za starymi zabawkami, które musieliśmy wyrzucić lub oddać.
Wtedy tęsknimy za najstarszym, ulubionym misiem. Nawet, gdy będzie już w
najgorszym stanie, nie chcemy się z nim żegnać, bo był przy nas od najmłodszych
lat.
Od zawsze.
Jednak czy
tęsknota za kimś jest taka sama, jak za czymś?
Nie.O rzeczy łatwiej zapomnieć.
Ale o człowieku prawdopodobnie będziemy pamiętali do końca życia. Może nie zawsze, może wspomnienia zaczną blaknąć...
Lecz prędzej,
czy później powrócą, nawiedzą nas w najmniej oczekiwanym momencie lub wtedy,
gdy będziemy spali.
Tęsknota oznacza
wiele nieprzespanych nocy, smutek, żal, rozpacz, niepokój, złość...
W pewnym
momencie przyjdzie czas, gdy będziemy musieli odłożyć ją na bok, spróbować
zapomnieć, dać sobie spokój i żyć dalej.
~~~
Pragnęłam...
Pragnęłam wielu rzeczy.
Czasem były to
zwykłe błachostki, niekiedy jednak potrzeba czegoś większego. Ważnego dla mnie,
a zarazem nieosiągalnego, niczym gwiazda na niebie.
Od jakiegoś
czasu pojawiło się we mnie nowe pragnienie.Całkowicie inne, niż dotychczasowe. Czułam, że jest ono najważniejsze ze wszystkich.
Nie miałam jednak pojęcia, na czym tak bardzo mi zależało.
Wiedziałam tylko, że muszę to mieć, dotknąć, poczuć...
Odkąd to
pragnienie zamieszkało w mojej duszy, nie dawało mi spokoju.
Próbowałam
zrozumieć, czemu odczuwam tak wielką potrzebę otrzymania tego. Nie umiałam
jednak pojąć tej tajemnicy.Zaczęłam zastępować to, czego pragnęłam innymi rzeczami. Jednak to w żaden sposób nie skutkowało.
Z każdą chwilą, z każdym porankiem czułam, że muszę coś z tym zrobić.
Zastanawiałam się nad tym wszystkim, nad całym moim życiem.
Pewnego dnia
zrozumiałam wszystko.
Teraz
wiedziałam, że tym, czego pragnęłam była...Miłość.
Pragnęłam latać na skrzydłach miłości..
Kochaj mnie.
Tylko tego
potrzebuję.Twojej miłości.
Potrzebuję ciebie.
Twojego ciepła.
Chcę być dla ciebie idealna.
Chcę być twoja.
Tylko twoja.
~~~
Oczy są
zwierciadłem duszy...
Więc patrzę an
ciebie i próbuję odczytać z nich, co czujesz.Czy ujrzę w nich blask?
Spojrzałam na
niego.
W jego
lśniących, brązowych oczach widziałam wszystkie uczucia, które w sobie nosił.
Strach, niepewność, smutek, żal...Po chwili jednak pojawiły się tam drobne iskierki. Błyszczały w czekoladowej przestrzeni, niczym gwiazdy...
Jak mdłe promienie świec, przyćmione swym dymem.
Jak zamarznięte krople rosy na ciemnych gałązkach drzewa.
Lśniące i zdradliwe.
Jednocześnie hipnotyzująco piękne. Najpiękniejsze na świecie.
I zdradliwe w swoim pięknie..
W nim jednak nie było ani odrobiny zdradliwości.
Stał i patrzył na mnie. W jego wzroku zobaczyłam to, czego pragnęłam od zawsze...
Miłość.
Na zawsze.
- Wiktoria,
obudź się - głos opiekunki z Domu Dziecka wyrwał mnie z rozmyślań. - Masz
gościa, ładnie się ubierz.
Wciąż pamiętałam mój sen. Ciągle widziałam jego oczy. Ciemne, lśniące łzawo, tak podobne do tych przestraszonego zwierzęcia. Wypełnione niemym wołaniem.
Już na zawsze miały zostać w mojej pamięci, odciśnięte, jak piętno na świadomości, jak pieczęć na sercu.
Nie wiedziałam, kim jest, ale czułam, że tylko on może dać mi miłość, której tak bardzo potrzebowałam.
Przebrana
zeszłam do sali. Czekała tam na mnie opiekunka i nieznany mi dotąd mężczyzna.
Bacznie mi się przyglądał.
- To jest
właśnie twój wujek, Werner Schuster - powiedziała, po czym wyszła.- Wszystkiego najlepszego, Wikusiu. Dawno cię nie widziałem, odkąd twoja mama odeszła nie miałem z tobą kontaktu. I teraz wreszcie mam tą możliwość - uśmiechnął się do mnie delikatnie. - Trzeba przyznać, wyrosłaś na piękną, dużą i mądrą dziewczynę. Będziesz taka, jak twoja mama... Które to już urodziny? Osiemnaste? - przytaknęłam. - Cudownie.
- Miło mi - odpowiedziałam cicho.
- Mam dla ciebie propozycję.. Wiem, że jesteś już pełnoletnia i możesz robić, co chcesz, jednak mam nadzieję, że się zgodzisz - spojrzał w moją stronę.
- Na czym ona polega?
- Mam dla ciebie pracę. Poznasz wielu ludzi, zwiedzisz świat. Będziesz fotografem, moją prawą ręką. Reszty dowiesz się potem - oczekiwał odpowiedzi. Musiałam podjąć decyzję, pierwszą i może najważniejszą. Mogła zmienić całe moje życie.
- Dobrze. Zgadzam się - odparłam z uśmiechem.
~~~
Koledzy rzucili
się na niego, jak zwierzęta, gdy tylko zjawił się w niemieckim boksie. Do nich
już dotarła świadomość, że ich najmłodszy kolega ma przed sobą życiową szansę.
On jednak
jeszcze nie oswoił się z tą myślą. W jego głowie wciąż brakowało miejsca na
przyjęcie do siebie tego, że jest w stanie odnieść taki sukces. To wydawało mu
się zbyt piękne.A co, jeśli nie wytrzyma presji? Na dobry wiatr też nie mógł liczyć. W końcu wielu cenionych zawodników miało pecha. Kto powiedział, że i on, Andreas Wellinger, nie może trafić na gorsze warunki?
Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.
Duma wypełniła go dopiero, gdy spiker zapowiedział jego drugi skok.
Niemieckie flagi zaczęły gwałtownie dygotać, jakby szarpane silnym wiatrem.
Jego imię niosące się echem po terenie całej skoczni, a także poza nim, trafiło wprost do jego serca i dodało mu silnej motywacji.
To właśnie głośny doping kibiców poniósł go wysoko nad zeskokiem i pozwolił przeskoczyć sto trzydziesty metr. Co do tego nie miał wątpliwości. Nie był pewny, czy starczy to do zwycięstwa w konkursie, ale triumfu w ogólnej klasyfikacji już nic nie mogło mu odebrać.
Nigdy nie
wiadomo, jaka przyjdzie następna karta...
Trzeba brać
życie takim, jakie jest. Sprawiać, by liczył się każdy dzień...
Odpiął narty,
które uniemożliwiały mu poruszanie się, po czym uścisnął dłoń Koflera, który
czekał tylko, by złożyć mu szczere gratulacje.
W końcu dla
osiemnastoletniego chłopaka był to sukces dużej wagi. Gratulacje należały mu
się chociażby za to, że uniósł ciężar tej presji, która na nim ciążyła.Oddychał głęboko, a z każdą sekundą bezgraniczna radość wkradała się do kolejnych komórek jego ciała, aż w końcu opanowała go całego. Wiedział jednak, że zanim ją ją uzewnętrzni, wypadałoby poczekać na ogłoszenie ostatecznego werdyktu.
Zanim to nastąpiło, pozwolił sobie tylko na kilka uśmiechów w stronę kamery.
Po chwili oczekiwania, spiker ogłosił oficjalnie jego wynik, a potwierdzenie ukazało się na tablicy z wynikami.
Wygrał.
Emocje, które się w nim kumulowały od niemal dwóch godzin, wyrwały z niego radosny okrzyk.
Łzy stanęły mu w oczach, gdy dotarło do niego, co osiągnął i to w tak młodym wieku. Tylko Thomas Morgenstern był młodszy, gdy sięgał po zwycięstwo w Letnim Grand Prix, a przecież to legenda skoków.
Przyjmował gratulacje od zawodników, których stawiał sobie za wzór do naśladowania. Od Severina poczynając, poprzez dwukrotnego mistrza świata, Kamila Stocha, Prevca, Schlierenzauera i wielu innych, którzy zaszczyli swą obecnością ten konkurs.
Przez chwilę
Andreas obawiał się, że to sen, ale ku jego ogromnemu szczęściu była to
rzeczywistość.
Pragnął, by to
nie ulegało zmianie.Marzyło mu się życie pełne sukcesów i, mimo że zimą zwycięstwa z pewnością smakują dużo lepiej, ten letni triumf wydawał się być początkiem.
Nie był jeszcze
świadomy, że już niedługo jego życie wywróci się do góry nogami i to na jego
własne życzenie.
~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie,
kochani <3
Rozdział wyszedł
zdecydowanie za krótki, wiem. Wiem także, że część z was na pewno nim zawiodłam,
ale specjalnie akcja będzie już w drugim rozdziale! :)
Zapraszam do
strony z opisem bohaterów. Starałam dodać się ją na czas ;)
Dziękuję za
komentarze pod prologiem i tyle wejść :*Jesteście wspaniali <3
Co sądzicie o rozdziale? Zapraszam do komentowania :)
Całuski,
Lilka *o*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz