sobota, 7 marca 2015

Rozdział 2 "Dwoje młodych ludzi, których połączyło przeznaczenie."






Dla Oli, która jest moim słoneczkiem i zmotywowała mnie do publikacji rozdziału <3

 

Ile razy w życiu twoje wyobrażenia pokrywały się z rzeczywistością?

Na pewno choć raz doświadczyłeś czegoś takiego, przynajmniej przez krótką chwilę.

Doskonale wiesz, jak to jest zatracić się w przekonaniu, że od tego momentu wszystko już będzie układało się tak, jak sobie zażyczysz.

Brniesz przez życie z klapkami na oczach, jesteś pewny, że nie grozi ci już nic złego.

Nie zauważasz nawet, że twoja ścieżka robi się coraz węższa, dopóki nie zaczynasz ocierać się o szorstkie ściany, raniąc swoją skórę.

Dalej dążysz do przodu, bo gdzieś przecież musi być wyjście, w którymś momencie ścieżka musi stać się prosta i łatwa do przejścia.

Nagle pojawia się twój książę, ratując cię od cierpienia. Pokazuje ci nowe życie, bez bólu.

Czy jednak wiesz, że jesteście sobie przeznaczeni?

 

~~~

 

Zamknęła oczy, pozwalając, by po jej policzku spłynęła malutka łza.

Nienawidziła tego miejsca. Było dla niej piekłem na ziemi. Wiedziała jednak, że będzie tęsknić za osobami, które tutaj poznała.

- Wikuś, nie płacz. Od teraz twoje życie się zmieni. Wszystko będzie dobrze.

- Będę za tobą strasznie tęsknić, Albi – otarła ślady łez, które pozostały na jej policzkach. – Chodź tutaj, mój wariacie. Musisz mnie mocno przytulić.

Dziewczyna podeszła do Wiktorii i uśmiechnęła się promiennie. Po chwili obie zaśmiały się i uścisnęły z całych sił.

Były dla siebie jak siostry. Rozłąka była dla nich głęboką przepaścią, którą musiały pokonać. Wiedziały jednak, że mimo dzielących je kilometrów, nadal będą sobie bardzo bliskie. Przecież zawsze trzymały się razem i pomagały w problemach. Mimo przeszkód razem zwyciężały z przeciwnościami losu. Czuły, że tym razem też tak będzie.

- Pamiętaj, że możesz zadzwonić do mnie o każdej porze dnia i nocy - Alba spojrzała w oczy swojej przyjaciółki. – Obiecaj, że o mnie nie zapomnisz.

- Przecież wiesz, że tego nie zrobię, słoneczko. Lepiej ty obiecaj, że będziesz z Facu, tak jak marzyłaś.

- Nie mogę obiecywać ci takich rzeczy. Ale przyrzekam, że będę szczęśliwa i spełnię swoje marzenia. Przecież nazywam się Alba Rico – uśmiechnęła się. – Zawsze robię to, co chcę.

- Muszę już iść. Pamiętaj, że kocham cię, Albi – szepnęła.

- Ja ciebie też, aniołku.

 

Nim się obejrzała, siedziała już wygodnie z tyłu samochodu Schustera. Wiktoria wiedziała, że od teraz jej życie się zmieni na lepsze. Wyszła z piekła, dostając szansę wejścia do nieba.

Była jednak podenerwowana tym wszystkim. Włożyła do uszu słuchawki i oparła głowę o szybę auta. Wpatrywała się w mijane ciemne ulice, na których widać było tylko blask pobliskich latarni. Jeszcze przez długi czas obserwowała otoczenie i słuchała piosenek, aż w końcu padła bateria w jej telefonie i była zmuszona zasnąć.

 

Otworzyła oczy i spojrzała na wujka. Na jego twarzy malowało się skupienie. Patrzył przed siebie, a jego wzrok skierowany był na drogę będącą częścią ich wędrówki.

Wiktoria wpatrywała się z uwagą na okolicę, która zauroczyła ją swoim pięknem. Słońce wychodziło właśnie zza chmur, ogrzewając swym blaskiem jej rumiane policzki. Na rosnących nieopodal łąkach rosły drobne niezapominajki i stokrotki. Jej ulubione.

Nie było tak tylko ze względu na walory wzrokowe, lecz także na ich znaczenie.

Pamięć i niewinność.

 

Dziewczyna poznała znaczenie kwiatów od swojej mamy, zanim uległa wypadkowi, który zrujnował dzieciństwo jej córki.

Była targana od jednego do drugiego Domu Dziecka. Kilka razy próbowała uciekać, jednak bezskutecznie. To, co tam przeżywała stało się jej najgorszym koszmarem.

Sama. Bez przyjaciół. Bez pomocy. Bez rodziny. Najbardziej jednak brakowało jej miłości.

Zawsze marzyła o księciu z bajki, który ją uratuje i pokocha taką, jaka jest.

Nie sądziła, że już teraz los da jej możliwość znalezienia tego jedynego.

 

~~~

 

- Podoba ci się tutaj? – głos wujka wyrwał ją z rozmyślań.

- Nie wiem, co powiedzieć. Jest cudownie. Piękniej niż w moich snach. Jest tutaj jak w niebie.

- Już wysiadamy. Chodź, zaprowadzę cię do naszej kadry.

Otworzyła drzwi i niepewnie wysiadła z samochodu. Podążała za Schusterem, kierując swój wzrok przed siebie. Kątem oka widziała, że wszyscy się jej przyglądają. Sama jednak nie miała odwagi, by podejść i przywitać się z zawodnikami. Trener widząc sytuację, podszedł do niej, by dodać jej otuchy. Wiktoria od razu poczuła przypływ sił, ogarniających ją znienacka.

Wiedziała, że to będzie udany dzień.

 

Weszła do domku szkoleniowców. Czekało tam już kilka osób, tak jak się spodziewała, oczekiwali jej przybycia. Nie wyglądali na groźnych. Wręcz przeciwnie, byli sympatyczni. Uśmiechali się, chcąc ją powitać.

- Dobrze. Moi drodzy, to jest Wiktoria, nowa pani fotograf oraz moja prawa ręka – stwierdził, po czym zwrócił się do niej. - Poznaj swoich kolegów z pracy – zaczął wymieniać każdego z nich dodając po zdaniu opisu. – A na koniec Julka, która jest siostrą jednego z zawodników.

- Witam wszystkich – powiedziała Wiktoria, obdarzając ich promiennym uśmiechem. – Dziękuję za przybycie i powitanie. Bardzo miło mi was poznać i mam nadzieję, że nasza współpraca będzie ciekawa.

Julia nie mogła oderwać wzroku od nowo poznanej dziewczyny. Czuła, że będą sobie bliskie. W końcu, są jedynymi dziewczynami w tym gronie.

Była ona siostrą Andreasa Wellingera i przyszłą panią psycholog. Potrafiła połączyć wyjazdy na zawody skoków narciarskich, studia, naukę i opiekę młodym skoczkiem. Wciąż czuła, że jest jej malutkim braciszkiem, którym musi się zająć.

Był jej bardzo bliski.

Nie sądziła, że będzie taki również dla jej nowej koleżanki z pracy.

 

Po chwili Schuster dał jej spis wszystkich skoczków z reprezentacji, a także tych, którzy należeli do innych państw. Teraz czekało ją największe wyzwanie. Spotkanie z podopiecznymi jej wuja.

Przymknęła powieki na chwilę, by wziąć głęboki wdech i wydech, wyrzucając z siebie cały stres. Miała w sercu dziwne przeczucie, że ten dzień skrywa w sobie jeszcze wiele tajemnic i niespodzianek.

Jedyne, co musi zrobić, to je odkryć.

 

Weszli do sali, w której znajdowała się grupka chłopaków. Gdy ją zobaczyli, wszystkie rozmowy nagle ucichły. Nikt nie spodziewał się, że trener zatrudni dziewczynę.

- Dobrze, chłopcy. Nie będę dziś po raz kolejny mówił, co źle zrobiliście w treningach, bo wiem, że jesteście tego świadomi. Przyszliście tu po to, by powitać naszą nową panią fotograf oraz moją prawą rękę – popatrzył na nią. – Oto Wiktoria. Mam nadzieję, że zajmiecie się nią tak, jak należy.

- Oczywiście, trenerze – powiedzieli równo, a dziewczyna zaśmiała się pod nosem.

 

~~~

 

Pomimo późnej pory, słońce grzało niemiłosiernie, czego Wiktoria niezwykle doświadczyła. Zdecydowała się pójść po zimny napój, by chociaż na chwilę zapomnieć o upale. Odetchnęła z ulgą, widząc, że przy sklepiku nie było kolejki.

Szybko odeszła od niego z upragnioną przez siebie butelką wody i nie patrząc przed siebie, próbowała ją odkręcić. Kiedy wreszcie osiągnęła swój cel, wpadła na kogoś.

Los chciał, że zawartość tak cennego dla Wiktorii pojemnika, znalazła się na koszulce nieznajomego.

 

Po chwili podniosła wzrok i zaniemówiła.

Sama nie wiedziała, czy to z powodu jego osoby. Może to wina tych nieziemskich oczu, które się w nią wpatrywały. Gdy dotarło do niej, że nadal patrzy w jego oczy, szybko się ocknęła.

- Przepraszam, nie zauważyłam cię.

- Nic się nie stało - zobaczyła śmiejącego się Wellingera. Najmłodszego zawodnika reprezentacji Niemiec, a zarazem brata Julki.

- Ale oblałam ci całą bluzkę! – powiedziała, wskazując na mokry podkoszulek skoczka.

- Najwyżej będę chodził bez niej – stwierdził, posyłając zszokowanej siostrzenicy Schustera szeroki uśmiech, który spowodował wielkie rumieńce na jej twarzy. – A tak w ogóle to jestem Andreas, ale mów do mnie Andi.

- Wiktoria, miło mi – dziewczyna podniosła oczy i zobaczyła jego wzrok, wpatrujący się w jej postać.

- Jesteś zajęta wieczorem? – spytał, na co ona pokiwała przecząco głową. – To dobrze, bo chciałbym ci coś pokazać.

- Bardzo chętnie, już nie mogę się doczekać.

 

~~~~~~~~~

 

Witajcie kochani :)

 

Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdzialik.
Dla mnie jest za słodki. Zdecydowanie.

Jak myślicie, gdzie Andi zabierze Wiktorię? ^^

 

Dziękuję za wszystkie wejścia <3

Rozdział trzeci już niedługo.

 

Buziaki,

Lilka <3

2 komentarze:

  1. o mamuniu! świetny rozdział i to z dedykacją dla mnie! dziękuję ci naprawdę prawie się popłakałam ''Doskonale wiesz, jak to jest zatracić się w przekonaniu, że od tego momentu wszystko już będzie układało się tak, jak sobie zażyczysz'' kocham cię! pozdrawiam Alex <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej.Jest rozdział.Kocham <3,jest świetny.
    Pozdrawiam,
    Ta inna(xd)

    OdpowiedzUsuń